Wsparcie rozwoju motoryki małej bez dodatkowego nakładu finansowego
Wsparcie rozwoju motoryki małej to bardzo ważny temat, który często nieświadomie bywa spychany na boczny tor. Rodzice myślą, że rozwijanie jej wiąże się z dużym nakładem finansowym wydanym na kolejne zabawki i pomoce edukacyjne. Co jest całkowitą nieprawdą, ponieważ kształcimy i rozwijamy ją w dużej mierze dzięki codziennym czynnościom. To oznacza, że nie musimy wydawać dodatkowych pieniędzy na zakup gier, zabawek i innych pomocy, bo wszystko czego potrzebujemy mamy pod dostatkiem we własnym domu.
Coraz częściej wspominam, że sprawność motoryczna u dzieci przedszkolnych, a także wczesnoszkolnych, drastycznie, a zarazem potocznie mówiąc – jest upośledzona. Czy to stwierdzenie na wyrost? Absolutnie nie. Na swojej drodze napotkałam dzieci szkolne, dla których cięcie wzdłuż linii to wyzwanie nie do przeskoczenia. Co więcej, pracując w przedszkolu, w grupie czterolatków, byłam przerażona! Dlaczego? Około piętnaścioro dzieci, z grupy 26-osobowej, nie potrafiło się samodzielnie ubrać.
O tyle, o ile trzylatek powinien przejawiać chęć i podejmować próbę samodzielnego ubierania, a także rozbierania się z luźnych ubrań. O tyle czterolatek powinien już potrafić założyć na siebie ubranie, a nawet zapiąć te części garderoby, które wymagają tego zapięcia. Niestety, okazuje się, że rodzice nie pozwalają dzieciom ubierać się samodzielnie, bo „pospiesz się, musimy już wychodzić”, ewentualnie „daj mama/tata/babcia/dziadzia pomoże”. Takie wyręczanie powoduje, że dzieci nie mają możliwości nabywać sprawności w zakresie motoryki małej.
Co więcej, nawiązując do tego wyręczania, muszę wspomnieć o jeszcze jednej istotnej, a właściwie dla mnie najistotniejszej kwestii. Drodzy Rodzice, wiem, że często w trosce o swoje dzieci nie pozwalacie wykonywać im pewnych czynności. Wiem, że w większości przypadków robicie to głównie ze względu na zdrowie i bezpieczeństwo Waszych dzieci. Czasami chcecie im zwyczajnie coś ułatwić, w związku z czym pomagacie, aż zanadto. Niby nic złego, a jednak przynosi to więcej negatywnych skutków niż mogłoby się wydawać.
Zacznijmy od tego, że hasła „nie rób tego, bo zrobisz sobie krzywdę” mogą budować w dziecku poczucie lęku. Co więcej, mogą przyczyniać się do późniejszej niechęci do podejmowania nowych wyzwań, zdań czy zdobywania nowych umiejętności. Inna, bezpośrednio związana z dzisiejszym wpisem sprawa dotyczy ograniczania naturalnego rozwoju motoryki małej. Wiecie, że najprostszym, najtańszym i de facto najmniej wymagającym sposobem wsparcia rozwoju motoryki małej jest pozwolenie dziecku na samodzielność? Na samym końcu tego wpisu wymienię Wam kilka codziennych czynności, które jeśli pozwolicie swojemu dziecku wykonywać samodzielnie, przyczynią się do naturalnego rozwoju sprawności manualnych.
Wiem, że wielu rodziców nie jest świadomych jak ważne jest naturalne wsparcie rozwoju motoryki małej. Właśnie dlatego postanowiłam stworzyć ten wpis i uświadomić Was, drodzy Rodzice, że nie musicie daleko szukać, żeby to robić. Ostatnio na Instagramie zadałam swoim obserwatorom pytanie: w jaki sposób można ćwiczyć motorykę małą? Dwie odpowiedzi wywołały uśmiech na mojej twarzy.
Oczywiście, wszystkie zabawy, czynności i ćwiczenia zaproponowane przez moich obserwatorów były odpowiednie. Celowo nie ułatwiłam im zadania, choć mogłabym wprost zapytać: jakie naturalne sposoby wsparcia rozwoju motoryki małej znacie? Jednak byłam ciekawa, czy ktokolwiek wpadnie na najprostsze, a tym samym również niskobudżetowe sposoby rozwijania tej sprawności.
Myślę, że już samo zdjęcie przypisane do dzisiejszego wpisu może Wam sugerować jakie rodzaje czynności będę Wam proponować. Wśród nich:
- Samodzielne ubieranie i rozbieranie się – od zakładania skarpetek, czapki, butów, po zapinanie rzepów, zamków błyskawicznych i guzików,
- Samodzielne jedzenie – od BLW po jedzenie sztućcami,
- Mycie rąk, zębów, ciała – będę nudna: SAMODZIELNIE,
- Obieranie bananów ze skórki, jajek ze skorupki, parówek z folii itp.
- Wyrywanie szypułek z truskawek, obieranie groszku cukrowego i/lub wyciąganie ziarenek groszku z otwartej już łupinki itp. – aktualnie na czasie 🙂
- Wałkowanie ciasta np. na pierogi,
- Krojenie owoców i warzyw – dla młodszych dzieci na początek sugeruję miękkie produkty np. banan,
- Mieszanie zupy, sałatki, pasty kanapkowej
- Wycieranie kurzu
- Smarowanie chleba masłem, twarożkiem
- Zmywanie naczyń – plastikowych lub szklanych w zależności od wieku.
Po pierwsze należy pamiętać, żeby angażować dzieci do zadań życia codziennego, od najmłodszych lat.
Po drugie dzieci lubią być samodzielne, dodatkowo dzięki tej samodzielności będą się świetnie rozwijały – nie tylko motorycznie.
Oczywistym jest, że angażując najmłodsze dzieci do wymienionych wyżej zadań musicie zawsze być w pobliżu nich, tworząc swego rodzaju asekurację. Co nie zmienia faktu, że nawet dwulatek może dostać do ręki specjalny nożyk do smarowania chleba (taki bez ostrej krawędzi) i może podjąć próbę samodzielnego posmarowania go np. masłem. Tego rodzaju czynności sprawią, że po pierwsze wasze dzieci będą uczyły się obowiązkowości, samodzielności, a przy tym będą naturalnie rozwijały motorykę małą.