|

Jak uczyć dziecko z dysleksją – 4 fundamentalne zasady

Podczas swoich pierwszych zajęć indywidualnych z dziećmi dyslektycznymi sama uczyłam się jak uczyć dziecko z dysleksją. W jaki sposób przekazywać mu wiedzę? Na czym powinnam się skupiać? Co zrobić by dziecko nie traktowało tego spotkania jako kary za to, że nie jest wystarczająco dobre. Uczyłam się, zdobywałam wiedzę na zasadzie prób i błędów, swoich własnych błędów – one nauczyły mnie najwięcej. Godzinna terapia pedagogiczna (zajęcia korekcyjno-kompensacyjne) spędzona z dzieckiem przy biurku szybko okazała się nie być dobrym rozwiązaniem. Nie poddawałam się i dalej szukałam złotego środka. „Przecież nie mogę całej godziny poświęcić na zabawę” – oznajmiałam sobie w głowie. Pełna wątpliwości i niepewna tego, co zaraz sama sobie odpowiem pytałam w duchu: „Nie mogę, prawda?”.

To mogę czy nie mogę?

Wtedy doszło do mnie, że (ja pitole!) w tej terapii nie chodzi o sztywniactwo, o karty pracy, o ślęczenie nad biurkiem jak w szkole. Chodzi o to by zajęcia przynosiły konkretny efekt. Przede wszystkim zrozumiałam, że to jak powinnam uczyć dziecko z dysleksją zależy od dziecka i ode mnie. Od dziecka dlatego, że to do niego dostosowuję swoje zajęcia. Ode mnie dlatego, że to ja wyznaczam zasady i przebieg tych zajęć. Przecież nie muszę słuchać podręczników z przed 15 lat, które zakładają, że terapia dysgrafii rozbija się o szlaczki. Nie wspomnę jak po kilku kolejnych szkoleniach i zbieraniu następnych doświadczeń działają na mnie te „szlaczki”.

Eureka! Okazuje się, że te zajęcia mogą być zabawą, o ile jest to zabawa rozwijająca. A przecież ja potrafię właśnie w ten sposób bawić się z dziećmi. Potrafię dostosowywać zajęcia do tego co lubią robić w wolnym czasie. Umiem wykorzystywać zarówno ich potencjał, jak i włączać do zajęć ich pasje/hobby. Zaczęłam grzebać, szukać, uczyć się na temat zajęć multisensorycznych. Zrozumiałam, że to co robię ma sens, ma przyszłość, że te dzieci nie kończą tych zajęć złe, czy zmęczone. Kończą je z uśmiechem na ustach. Pytają: Proszę Pani, a co będziemy robić na następnych zajęciach? To był mój sukces. Satysfakcja jaką przynosiły mi te zajęcia była niesamowicie duża!

Pora podzielić się moimi czterema fundamentalnymi zasadami jak uczyć dziecko z dysleksją. Mam ogromną nadzieję, że dzięki temu więcej dzieciaków na tym skorzysta. To nie tylko zasady jak pracować z dzieckiem (edukacyjnie, terapeutycznie), to także zasady, które dziecko może wykorzystać w procesie uczenia się.

No więc.. jak uczyć dziecko z dysleksją, żeby się nauczyło?

1. Uporządkowanie/sekwencje/struktura materiału

Przede wszystkim ważne jest by materiał, który chcemy przerabiać z dzieckiem był w jakiś sposób uporządkowany. By to, co chcemy z dzieckiem przerabiać było ułożone w pewnej sekwencji/strukturze. Z obserwacji wiem, że dużo lepiej pracowało mi się z dziećmi kiedy znały one moje zamiary. Kiedy wiedziały co i w jakiej kolejności będziemy przerabiać. Zauważyłam, że o wiele lepiej funkcjonują dzieci, u których na zajęciach stosuję pewnego rodzaju przewidywalność zdarzeń. Co absolutnie nie oznacza tych samych atrakcji co zajęcia, ale np. tą samą kolejność ćwiczenia konkretnych sprawności. Można to też podzielić na: pracę przy biurku i pracę na dywanie (pierwsza połowa zajęć tu, druga tam). Opcji jest wiele, to tylko moje sugestie. Ostateczna decyzja powinna być dostosowana nie do „widzimisia” terapeuty/nauczyciela/rodzica, a do potrzeb i indywidualnych cech dziecka.

2. Nauki czytania nie zaczynamy od głoskowania

Dlaczego? Dlatego, że jednym z najczęstszych problemów dzieci dyslektycznych jest obniżony poziom funkcji słuchowych. Co za tym idzie – słabiej funkcjonuje u nich analiza i synteza słuchowa. W przypadku czytania metodą głoskową dziecko wykorzystuje syntezę słuchową w celu zlepienia konkretnych głosek w słowo. Niestety, nie jest w stanie tego zrobić, ponieważ ta funkcja jest u niego zaburzona. W praktyce może wyglądać to tak, że przegłoskowane słowo kanapka, może wcale kanapką nie być. K-a-n-a-p-k-a po zestawieniu ze sobą wszystkich głosek może dla dziecka okazać się równie dobrze żabką, lampką czy alpaką. Będzie to bardziej zgadywanka, niż próba realnego odczytania słowa. Oprócz analizy i syntezy słuchowej często kiepsko funkcjonuje także pamięć słuchowa. Obniżony poziom pamięci słuchowej znów utrudnia czytanie głoskowe (potrafi utrudniać również czytanie sylabowe). Zwykle sugeruje się rozpoczęcie od metody sylabowej, ale oczywiście nie jest to reguła. Wśród dzieci dyslektycznych wciąż znajdą się jednostki, którym lepiej będzie się czytało metodą głoskową.

3. Nauka poprzez zmysły (multisensoryczność)

Każde dziecko lepiej przyswaja wiedzę mając styczność z edukacją doświadczalną, edukacją poprzez zmysły. Dziecko z dysleksją potrzebuje tego trzy razy bardziej. Potrzebuje konkretu, nie abstrakcji, potrzebuje doświadczać, poznawać namacalnie (dotykać, smakować). Jak to się mówi: ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia. Puść wodzę fantazji i tak jak ja ucz się z dziećmi alfabetu przy użyciu klocków Lego lub plasteliny. Możesz kupić makaron literkowy, zafarbować go razem z dzieckiem podczas spotkania, a na koniec układać z nich słowa. Gorąco zachęcam do dobrego poznania dziecka, jego potrzeb, zainteresowań i mocnych stron. Dzięki dobrej znajomości dziecka jesteś w stanie zaplanować zajęcia, które go nie zanudzą, rozwiną i sprawią mu przyjemność.

4. Rozwijanie umiejętności metapoznawczych

Umiejętności metapoznawcze to taki rodzaj zdolności, który pozwala dziecku zrozumieć, przeanalizować i zaplanować swój proces uczenia się w taki sposób, by przebiegał jak najefektywniej. To takie poznanie siebie w celu wybrania najlepszej techniki i strategii uczenia się. Znacie opowieści o stylach uczenia się, czyli o istnieniu wzrokowców, słuchowców i kinestetyków? Bingo, między innymi na tym może polegać rozwijanie umiejętności poznawczych. Jestem przekonana, że znajomość swojego stylu uczenia się bardzo pomaga w procesie edukacji. Wzrokowcy lubią kolorowe notatki, słuchowcy lubią nagrywać siebie samych podczas czytania notatek, a następnie odsłuchują nagrania jak podcastu. Równie dobrze dziecko może wypracować jedną ogólną technikę i strategię nauki, jak i wiele różnych przyporządkowanych do konkretnych przedmiotów. Decyzja powinna należeć właśnie do dziecka, chodzi o to by technika i strategia była dopasowana do dziecka, a nie odwrotnie. W edukacji wcale nie jest istotne to w jaki sposób dziecko radzi sobie z zadaniem. Istotne jest to, że widoczny jest efekt tej pracy (tego procesu). Niestety w edukacji pełnej kart pracy i kluczy odpowiedzi ciężko jest zawalczyć o tę prawdziwą edukację. Jestem jednak pewna, że warto o nią walczyć, bo pewnego dnia nam się uda. Pewnego dnia dokonamy reformy od wewnątrz.

Podsumujmy: jak uczyć dziecko z dysleksją?

Tak, żeby odczuwało przyjemność z tej nauki, żeby widziało efekty swojej pracy, żeby czuło że potrafi. Nauczmy się pracować na mocnych stronach dziecka, wykorzystywać jego potencjał, zamiast podkreślać słabości. Mocnymi stronami da się pracować nad tymi słabszymi – zapewniam Cię.

Podobne wpisy

2 komentarze

  1. Rewelacyjne rady naprawdę!!! Dziekuje jako rodzic i jako terapeuta. Również nieznosze sztywnych zasad, ponieważ dosłownie duszę się nimi! A co dopiero dziecko. Zajęcia maja dawać efekt, cieszyć, dawać poczucie niedosytu, aby chciało się więcej I więcej I dziecku i rodzicowi i terapeucie ? sciskam!

    1. Dziękuję pięknie za te słowa! Dokładnie w tym duchu lubię wspierać dzieci i rodziców, bo sztywne zasady często powodują, że blokujemy się przed działaniem, do tego rodzi się nikomu niepotrzebna presja. Jestem absolutnie za tym, by tę presję z rodziców i dzieci – zdejmować 🙂 Dobrego wieczoru!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *