Dostosowywanie poziomu trudności gier i zabaw
Dostosowywanie poziomu trudności gier i zabaw to temat, który regularnie przewija się przez fora internetowe. Oczywiście, nie tylko przez fora internetowe, ale przez nasze życia ogółem. Dziś bardzo przejrzyście pokażę Ci dlaczego gry i zabawy dostosowane do konkretnego wieku – to bujda na resorach.
Dostosowywanie poziomu trudności – w teorii
Nauczyciele znają temat od podszewki, przecież nie od dziś dostosowują poziom trudności zadań do konkretnego etapu edukacyjnego. A etapy edukacyjne różnią się między sobą niczym innym, jak wiekiem uczniów oraz poziomem ich zaawansowania. Właśnie, zatrzymajmy się tutaj przez chwilę.
Bardzo często mamy do czynienia z dostosowywaniem poziomu trudności zadań do poziomu zaawansowania odbiorców. Dzielimy poziomy tak, jak wskazują nam podręczniki: podstawowy lub rozszerzony, czy też początkujący, średnio zaawansowany lub zaawansowany. Na podręcznikach szkolnych raczej nie znajdziemy zapisu: „dla 15-latków”. Dlaczego więc znajdujemy takie zapisy niemalże na każdym elementarzu i innej książeczce przeznaczonej dla przedszkolaków?
Podobna sytuacja ma miejsce z określaniem wieku potencjalnego użytkownika gier. Na opakowaniu przeważnie znajdziemy zapis „5+”, „7+”, „14+’, i tak dalej. Poniekąd jest to zrozumiałe, ponieważ pewne treści (tematy) nie są odpowiednie dla dzieci w określonym wieku. Jednak zastanówmy się wspólnie nad tym jaki jest zamysł twórcy. Czy umieszczając informację o wieku mają oni na myśli wiek w sensie metrykalnym, czy w sensie rozwojowym?
Wiek a umiejętności
Skoro udało nam się dojść do tego momentu, bardzo ważnym jest podkreślenie, że wiek nie jest żadnym wyznacznikiem. Spróbuję wytłumaczyć i zobrazować Ci to w lepszy, dokładniejszy sposób. Weźmy sobie np. dwóch czterolatków:
- Pierwszy z nich urodzony o czasie, rozwijający się harmonijnie, w swoim tempie,
- Drugi urodzony przedwcześnie, nauczył się wypowiadać pierwsze słowa w okolicy czwartych urodzin, motorycznie nieco zaburzony.
Czy każde z tych dzieci będzie miało tak samo rozwinięte poszczególne umiejętności? Czy będą na tym samym etapie rozwojowym? Nie, ale będą w tym samym wieku. Co to oznacza? Oznacza to tyle, co napisałam na samym początku: wiek nie jest żadnym wykładnikiem. W parze z konkretnym wiekiem powinny iść konkretne umiejętności, ale weźmy pod uwagę jeszcze jedną rzecz:
- Dzieci urodzone w tym samym roku, ale jedno w styczniu, a drugie w grudniu, tylko pozornie są w jednym wieku. Każde z nas (rodziców, specjalistów) wie jak wielka przepaść rozwojowa potrafi dzielić dzieci, które różni pół roku różnicy. A co dopiero, jeśli mówimy o 11 miesiącach, przecież to niemalże rok!
Dostosowywanie poziomu trudności – jak, i kto powinien to robić?
Jak się okazuje dostosowywanie poziomu trudności wcale nie polega na dobraniu gry/zabawy odpowiednio do wieku. Jest ono nieco bardziej złożone, a może jednak tym samym staje się prostsze? Wszystko zależy od punktu widzenia. Dostosowanie poziomu trudności polega na odpowiednim dopasowaniu preferencji i umiejętności użytkowników.
Wiem, że zaraz ktoś może powiedzieć: „dobrze, dobrze, ale przecież roczniakowi nie pozwolimy grać w to, czy tamto, bo jest za mały”. Przyznam szczerze, że „jest za mały” to mój ulubiony argument na wszystko. Czy naprawdę chodzi o to, że dziecko jest „za małe” w znaczeniu „za młode”, czy jednak po prostu nie posiada wystarczających umiejętności? Właśnie. Roczne dziecko nie jest jeszcze wyposażone w odpowiednie umiejętności potrzebne do gry. Tylko i aż tyle.
W takim razie kto powinien dostosowywać poziom trudności gier i zabaw do umiejętności i preferencji dziecka? Zrobić może to każdy, ale największe prawdopodobieństwo trafnego dopasowania przypada rodzicowi/opiekunowi. Osobie, która spędza z tym konkretnym dzieckiem najwięcej czasu, dlatego, że zna je najlepiej. Posiada obszerną wiedzę zarówno o jego umiejętnościach, jak i zainteresowaniach, co zdecydowanie ułatwia mu zadanie.
Zasady są po to, żeby je łamać, a instrukcje nas ograniczają
To celne podsumowanie tego, dlaczego ja sama nie przepadam za wyznacznikami „od lat 3/4/5/6” itd., a przy tym bardzo rzadko czytuję instrukcje i zasady gry. Nawet jeśli zdarzy mi się przeczytać wskazówki dotyczące gry, zwykle i tak przekształcam je tak, by było nam wygodniej. Tak, by gra toczyła się w taki sposób, w jaki chcemy, żeby się toczyła. Absolutnie nie mam tu na myśli oszustw, czy ułatwiania sobie wygranej. Zwyczajnie chcemy czerpać maksimum przyjemności, radości, a przy tym uczyć nasze dzieci nowych umiejętności. Nigdy nie pozwalam na to, by odgórnie narzucone zasady wpływały na naszą satysfakcję czerpaną z gry.
Poza tym, zdajesz sobie sprawę z tego, jak świetnie na dziecko wpływa możliwość podejmowania decyzji i ustalania zasad gry? Dziecko czuje się ważne, wyróżnione, a przy tym ma możliwość rozwijania kreatywności. Myślę, że to wystarczająco przekona Cię chociażby do spróbowania nowego podejścia do gier. 🙂